Polepszenie swojej sytuacji finansowej poprzez Słowo Boże – to brzmi trochę jak science-fiction, ale naprawdę jest to możliwe.
Kiedy usłyszałem pierwszy raz o kursie finansowym Crown który oparty jest na Biblii pomyślałem sobie, że to jakaś ,,ściema”. Pieniądze i Biblia nigdy dla mnie nie szły w parze a co dopiero mówiąc, że mam tam znaleźć odpowiedź jak rozporządzać pieniędzmi lub jak inwestować. Zazwyczaj takie sytuacje stają się dla mnie ,,podejrzliwe”. Ale jak to u mnie często bywa ciekawość wzięła górę no i poszedłem na spotkanie organizacyjne a potem na pierwsze zajęcia.
Na początku poznałem swoją grupę i dla mnie było już to czymś bardzo pouczającym. Poznałem ludzi w różnym wieku, każdy zajmujący się na co dzień czym innym (prywatnie jak i zawodowo), różniących się od siebie posiadanym majątkiem jak i doświadczeniem (życiowym i zawodowym). Najważniejszym spoiwem nas łączącym było polepszenie swojej sytuacji finansowej poprzez Słowo Boże. Brzmi trochę jak science-fiction, ale naprawdę jest to możliwe.
Dzięki ukończonemu kursowi zmieniłem swoje podejście do pieniądza. Przestałem traktować wszystko to co mam (a tak naprawdę jeszcze nic nie mam swojego prócz laptopa, komórki i ubrań) jako nie coś co mi się należy, bo na to zarobiłem tylko jako coś co dostałem od Pana, bo na to zasłużyłem.
Jako świeżo upieczony absolwent podjąłem pracę, która nie związana jest z moim doświadczeniem czy zainteresowaniami jak to często bywa po studiach. Pracuję, bo muszę coś robić, aby nie siedzieć w domu i mieć za co żyć. Praca nie jest ciężka, ale dla mnie ona jest uciążliwa z jednego prostego powodu. Nie jestem w stanie się w nią zaangażować do takiego stopnia, aby czerpać z niej satysfakcję. Niestety skutkuje to czasami słabymi wynikami pracy a w konsekwencji niższymi dodatkami do wypłaty.
Kurs Crown nauczył mnie jednej ważnej rzeczy, która spowodowała, że tak ,,beznadziejna” praca nie musi być dla mnie męczarnią a w dodatku mogę podnieść jeszcze swoją efektywność wzbogacając się o kilka złotych przy wypłacie. Nauczyłem się przede wszystkim tego, aby wszystko to co robimy, robić to jak dla Pana, a nie dla ludzi.
Myśl, że twoim szefem nie jest jakiś pan X tylko Jezus sprawia, że nie chcesz go zawieść i dajesz z siebie wszystko. Naprawdę to działa!
Ale najważniejszymi skutkami ubocznymi (pozytywnymi oczywiście) tego kursu są: zaproszenie Boga do naszej prywatnej sfery finansowej i powierzaniu mu wszystkich swoich planów i wydatków. Skutkuje to poczuciem spokoju jak i nabraniem cierpliwości, której często nam brakuje przy dokonywaniu zakupu ważnej rzeczy oraz zbliżeniem do Boga.
Z charakteru tego kursu można wywnioskować, że bardziej on dotyczy ludzi, którzy posiadają bardzo ważne problemy jak kredyty, długi itp. Wiedza i doświadczenie jakie wyciągnąłem z tego kursu daje mi dobrą podstawę do tego, aby przygodę z finansami w dorosłym życiu zacząć rozsądnie. Zapraszam serdecznie wszystkich młodych, którzy jeszcze niczego nie mają, a zamierzają mieć. Lepszego startu mieć nie możecie.